RPW | JOIN THE REBELLION
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 
IndeksIndeks  Oficjalna Strona RPW  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 "The Witch is back" again... [MP]

Go down 
AutorWiadomość
AbbyTheCrow

AbbyTheCrow


Posts : 39
Likes : 14

"The Witch is back" again... [MP] Empty
PisanieTemat: "The Witch is back" again... [MP]   "The Witch is back" again... [MP] EmptyCzw Lut 13, 2020 11:54 pm

Księżyc postanowił zmienić swój wygląd. Chmury postanowiły uciec, oszczędzając sobie tego tragicznego widoku. Gwiazdy rozumieją zachowanie swoich pierzastych przyjaciół. Nie chcą im wchodzić w drogę, kiedy rozgrywa się tak ważna batalia. To ten dzień, kiedy latarnia gaśnie na stałe, powodując głęboką ślepotę dla wszelkiego stworzenia. Czerwień staje się nowym blaskiem, prowadząc do przeróżnych reakcji. Wieśniacy już dawno uciekli ze swych domostw, chcąc przeżyć tę najdzikszą noc w ich życiu. Wszystko przez baśni ludowe, przepowiadające najgorsze klęski żywiołowe. Każda z nich miała jedną, charakterystyczną cechę. Babuszki, plotkary często rozpoczynały swoje opowieści od czerwonego księżyca, powołującego do życia istoty nadnaturalne. One miały sprowadzić głód, suszę oraz śmierć. Nic więc dziwnego, że gromada ludzi ucieka od swoich majątków, pozostawiając swój cały dobytek  na pastwę losu. To już od niego zależało, czy Kubuś zobaczy jeszcze swoje ulubione zabawki, Amelia ponownie zaśnie na wygodnym, drewnianym łożu, a Alojzy ponownie zabierze się do pracy, opierając swoją nadzieję na dwóch zaufanych klaczach. Jakie to zabawne, że los nadal ma większą moc sprawczą od człowieka. Pomimo upływu lat, pozostajemy bezradni wobec wydarzeń przypadkowych, niszczących nasze życie bądź jego jakikolwiek sens. Więźniowie, skazańcy na wieczną tułaczkę pośród zagubionych komnat własnego losu.


 Czerwień wylewa się z księżyca, tworząc wodospad smutku oraz skupienia. Pierwszy raz od sześćset sześćdziesięciu sześciu lat, ludzkość ma okazje doświadczyć pamiątki po ich ocaleniu. Szkoda, że ignorują tak ważne święto, symbolizujące heroizm oraz męstwo tych, którzy zginęli za dobro nas wszystkich. Tej okazji nie zepsuje osoba, stojąca u bram cmentarza. Dobrze rozumie, czym jest to niesamowite zdarzenie, ukazujące piękno świata ziemskiego. Niestety, ale dziś wypadło w dosyć przykrych okolicznościach. Jednakże ona nie ma ochoty się zatrzymać. Obiecała matce, że dochowa wieloletniej tradycji, przychodząc w ten jeden dzień. Już stoi, gotowa do wejścia na wieczne łoże siostrzyczki, którą zabrał stary zegarmistrz. Jednakże, czy ten czyn należał do zaplanowanych? W końcu, czy ktokolwiek panuje nad jego wizytą? Och, panuje. Moralność nam jednak nakazuje mówić, że on planuje tylko niezapowiedziane spotkania ze swoim klientem. Jest możliwość zaplanowania przybycia tego majestatycznego starca, często ukazanego z kosą.


  Ubrana na czarno niewiasta, przygląda się dużej figurze. Przedstawia ona niewinnego, leżącego na brzuchu anioła. Dobrze się przyglądając, można dostrzec jego podobieństwo do mitycznego roznosiciela miłości – Kupidyna. Opierając swoją leciutką główkę o delikatne dłonie, obserwuje dominację „Krwawego Księżyca” nad nocnym niebem. Kobieta próbuję powstrzymać łzy smutku, napływające do oczu ze zdwojoną siłą. Po omacku, dosyć chaotycznym ruchem sięga do torebki, przeszukując ją doszczętnie. Emocje górują nad zdrowym rozsądkiem, a paczka chusteczek staje się dzikim zwierzęciem, uciekającym od uścisku kobry. Nie odrywa oczu od niebiańskiego stworzenia, dokładnie obserwując popękaną twarz. Łzy stają się coraz rzadsze, kobieta przechodzi w stan melancholijnej pustki. Jej umysł wytwarza koleje wspomnienia, próbują zaburzyć tok emocjonalny. Ostatnie krople spływają po policzkach, aby opaść na zimnej kostce brukowej. Postać zaciska pięści, po czym odrzuca torebkę na bok. Wzdycha ciężko, słysząc  dźwięk potłuczonego szkła. To nie miało dla niej obecnie znaczenia. Spojrzała jedynie za siebie, czując czyjś wzrok przeszywający serce jak strzała. Kąciki ust unoszą się pomimo sprzeciwu. Zamyka oczy, pozwalając ciemności prowadząc siebie za rękę.


   Nocna mara nie stanowi przeszkody dla wiecznego płomienia, które płonie prosto z zniczy. Każdy grób jest przyozdobiony w uroczysty sposób. Wygląda na to, że mieszkańcy wsi zadbali również o zmarłych, aby nic nie zakłóciło ich należytego spoczynku. Bardzo łatwo odróżnić stan społecznym, z jakiego odchodzili zmarli. Cmentarz został podzielony na duże sektory, odpowiadające ilości majątku  danej grupy. Z tego też powodu, na samym początku znajdują się ekstrawaganckie, czasami zbyt przesadzone nagrobki reprezentantów najbogatszego stanu majątkowego – Burżuazji. Posiadając niemałe wpływu u księdza proboszcza, otrzymali największą uwagę wśród odwiedzających. Pozostałe części należą do mieszkańców wsi, która stanowi znaczną większość ludności. W porównaniu do początku cmentarza, owe groby posiadają o wiele uboższe wyposażenie. Nie mają wykwintnych popiersi, napisu wykonanego ze szlachetnego kamienia czy drogich bukietów. Dlaczego? Ty, możesz doszukiwać się tego w nędzy codziennego życia, niewystarczającej do godnego pochowania zmarłego. Co, jeżeli to kłamstwo? W końcu, człowiek zanosi swoją duszę, a nie kosztowności. Ona jest ważona na wielkiej wadze, przeważając wszystkie nasze bogactwa.


  Wiatr działa jak przewodnik, prowadząc niewiastę za rękę. Oczy pozostają zamknięte na otaczający nią świat. Liczą się tylko wspomnienia, które chowa pewien grobowiec. Wyobraźnia przypomina wspólne chwilę, jakie spędzały razem na zrywaniu świeżych fiołków, rosnących przed domem rodzinnym. Nawet teraz czuje zapach kwiatów, skroplonych delikatną nutą porannej rosy. Pamięta doskonale drogę przebytą do mamy, która trzymała na rękach najmłodszą córeczkę. To wspomnienie zdenerwowało kobietą. Zrezygnowała z pomocy wiatru, kiwając twierdzącą głową. Ten odwdzięczył się cieplutkim podmuchem, otaczając odkryte ramiona kobiety. Uśmiech to wystarczająca zapłata za ten czyn. Radość ucieka szybciej niż pociąg, gdy niewiasta odkrywa swoje położenie. Szatynka westchnęła głośno, tłumiąc wewnętrzny  ból egzystencjalny. Ścisnęła mocno świeżo odebrany bukiet fiołków, traktując go jak zabawkę. Ma szczęście, że ten nagły przypływ emocji ich nie zniszczył. Wykonuje kilka kroków, zbliżając się do miejsca spoczynku. Zdejmuje kaptur, sięgając do pustego wazonu. Wokół niego leżą dwa znicze, przypominające niemowlaka leżącego w łożu. Niewiasta wkłada do naczynia pachnące fiołki, odstawiając je na środek nagrobka. Ten wykonany jest z gładzonego marmuru, pozbawiony ekstrawaganckich figur czy innych ozdób. Na płycie została postawiona metalowa misa, nawiązująca do tutejszego zwyczaju „Ucztowania ze zmarłymi”.  Kobieta obserwuje płomyki zniczy, próbujące uchronić swoją rację bytu przed porywistym wiatrem. Przenosi swój wzrok na napis, stanowiący element oznaczenia…
 
Ruby Conway
Przeżyła lat 10




    Abigail siada na czarnej ławce, poprawiając swój koronkowy płaszcz. W tym czasie, wiatr pozbawia światłości znicze, wykonując porywisty ruch.

- Wszystkiego najlepszego. – Mówi cicho, powstrzymując gorycz chcącą wypłynąć z ust. – Dzisiaj przypadają twoje dwudzieste urodziny, Ruby. – Uśmiecha się pod nosem, stukając nerwowo palcami. – Pomyśleć, że to już tyle lat minęło od naszej wycieczki. Ty, jako drobniutka blondynka, wspinałaś się po wysokich drzewach. Ja, przerażona oraz zmartwiona twoim zuchwalstwem, chcąc cię uratować. Sama się dziwiłam, że ktoś takiego rozmiaru może tak płynnie przeskakiwać z drzewa na drzewo. Pomimo tak młodego wieku, nauczyłaś mnie… - Abigail zamyśla się na moment. – Nas… miałam powiedzieć nas… Nauczyłaś nas tyle przydatnych rzeczy, które trzymały rodzinę po tej tragedii. Rose trenowała haftowanie. Szczególnie polubiła te wzory, jakie przechowywałaś w tajemnej skrytce. Zanim mnie skrzyczysz… - Abby uśmiecha się pod nosem. – To obronie się, że ona sama ją znalazła. Musiałaś najwidoczniej słabo ją ukryć. Rodzice przejęli się twoją  stratą najbardziej. Tęsknotę przelali na Rose, która przyjęła rolę ich ulubieńca. Szkoda, że to ją zgubiło. – Następuję chwila milczenia. Kobieta wygląda na uczestnika rozmowy, reagując to uśmiechem a tam zgrzytem zębów. – Wiedziałam, że mnie obserwujesz. Nie bez powodu nazywali nas bliźniaczkami, skoro nawet zza światów czytasz w moich myślach. Potwierdzam twoje przypuszczenia, gdyż Devi oszalała. Jej umysł zdominował Rose do tego stopnia, że zaczęła zabijać ludzi czy wykorzystywać mężczyzn do swoich igraszek. Nie mam pojęcia, czy pozostały jakiekolwiek ślady człowieczeństwa. Rose jest teraz kompletnie inna, bardziej odważna i wyniosła. – Szatynka opuściła głowę, przygryzając wargę. – Wciągnęła mnie w ten świat, o którym wspominałaś. Mogę cię zapewnić, że robiłam to początkowo dla niej. Chciałam skupić jej uwagę na sobie, co mi się udało. Ten fakt powinien oznaczać mój definitywny koniec z tą obsesją. Ach, gdyby to należało do tak prostych rzeczy. Gdyby nie ta ostatnia walka, odpuściłabym sobie ten sposób na zawsze. Byłam nawet gotowa uciec, zostawić to wszystko za sobą. Jednakże coś we mnie pękło. Kiedy Gisele wykrzykiwała w moim kierunku obelgi, poczułam się dziwnie. Ja, osoba wyrzekająca się swoich mocy dla dobra ogółu, zostaje sponiewierana oraz ośmieszona publicznie przez jakiegoś śmiertelnika. Owszem, walczyłam bardzo dzielnie. Jej sztuczki nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Byłam o krok, aby ta klatka stała się grobowcem dla zbłąkanej duszy. – Abigail unosi lekko głowę, wpatrując się wprost w nagrobek. – Szkoda, że tylko prawie. Dobrze pamiętasz te chwilę, kiedy zbieraliśmy jabłka w naszym sadzie? To największe, najbardziej dojrzałe stało się elementem sprzeczek. Miałam je na wyciągnięcie ręki, ale tata ograł nas obie. Tym można opisać moją sytuację z Gisele. Zostałam uprzedzona, praktycznie zniewolona. Pas Riot byłby idealną monetą przetargową do walki z Devi… A teraz? Nie wszystko zostało stracone, gdyż nadzieja wciąż istnieje. Jest tylko jeden, malutki problem. – Twisted Sister brzmi obłąkanie, przysłuchuję się Ruby. – Oczywiście, że musi być ktoś trzeci. Powiem ci więcej siostrzyczko, ale to nasza tajemnica. Rachel wygląda na jedną od tych, którzy parodiują jeźdźców apokalipsy. Tak, tych mitycznych postaci. Ona cechuje się wojennymi ambicjami, zachowując pozory normalności. Coś czuję, że jej jedyną bronią jest granie „złej dziewczynki”. Każdy ma swój oręż. Dla niektórych to miecz, a dla innych seksapil. W końcu, kobiety potrafią tyko tak wygrywać wojnę. Oddając swoje ciało jako trofeum dla najeźdźców, zyskują tytuł wojowniczki.

Gratuluje jej zwycięstwa. W końcu, będzie to jeden z nielicznych powodów do świętowania swojej radości. Jako jedna z „Pań Wojny” powinnaś dobrze wiedzieć, że wojna należy do rozległej osi czasu. Nikt, nikt nie potrafi zakończyć jej w jednej, rozstrzygającej bitwie. Rozumiesz, co mówię Rachel? Pierwsza batalia przed nami. Rozumiem, że to ja startuje z przegranej pozycji, gdyż ty wygrałaś  swoją walkę. – Abigail prycha, wstając z czarnej ławki. – W Pre-Show. Jak dobrze pamiętam, prawdziwe gwiazdy lądują w głównej karcie, a nie gdzieś na początku. Batalia dwóch ogniw, ratujących się przed głębszym zapomnieniem. Nie potrzebuje twojej litości, czy nadrzędnego traktowania. O nie, słonko. Tutaj to jest moja gra. Przebudziliście potwora, który drzemał wewnątrz mnie od dawna. Ten sam stwór wie, kto stoi za morderstwem Ruby… Ten sam stwór przyjdzie po twoje ciało, Rachel.

  Abigail sięga do dekoltu. Jej rechot słychać na całym cmentarzu, co zdecydowanie nie sprzyja obecnemu stanu rzeczy. Kobieta wyciąga z niego ostrą żyletkę, którą oblizuje językiem. Uśmiecha się szeroko, tracąc resztki swojego duchowego spokoju. Pierwszy raz od dzieciństwa, „The Witch”  powróciła do ciała Abigail. Kobieta staję nad metalową miską, bawiąc się narzędziem w jej rękach.

- Och, Rach… - Abby podnosi ton głosu. – Chcesz wojny?! Obiecuję, że ją dostaniesz. Anarchia potrzebuje tylko zbawcy, który poprowadzi ją do swoistego sukcesu!

Abigail przystawia żyletkę do ramienia, wykonując pierwsze cięcie. Syczy z bólu, co dało znak krukom. Wystarczyło spojrzeć w niebo, aby zobaczyć czarną chmurę ptactwa, lecącego ku swojej pani. Abby nadstawia ranę do metalowej miski.
- Savior…

Kolejne cięcie. Tym razem nieco niżej, ale wystarczająco do pokrycia przedramienia we własnej krwi. Ptactwo zlatuje coraz bardziej ochoczo, wydając przy tym głośny odgłos. Siadają na nagrobku Ruby, obserwując dokładnie każdy ruch Abigail. Ta obserwuje, jak kolejne krople wpadają do naczynia.


- Bloodstain…


Kruki podlatują do Abby, wirując wokół niej. Ta rozkłada ręce, co wykorzystują nocne ptaki. Po upływie pewnego czasu, „Krwawy Księżyc” wszedł na wyższy poziom horyzontu. Odgłosu ptaków milkną, „Twisted Sister” wykonuje ostatnie cięcie. Kruki zamieniły się w czarną, przepiękną szatę ze sztywnym kołnierzem.
- Shadow…

Ostatnie krople krwi spłynęły, na co Abigail zareagowała śmiechem. Przemiana została dokonana, co ucieszyło niezmiernie kobietę. Grobowiec wsiąknął przelaną ciecz, a ona odwróciła się, aby opuścić cmentarz…
Powrót do góry Go down
 
"The Witch is back" again... [MP]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
RPW | JOIN THE REBELLION :: REBELLION WRESTLING CENTER :: PROMO SECTION-
Skocz do: