RPW | JOIN THE REBELLION
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 
IndeksIndeks  Oficjalna Strona RPW  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Greet Zachary from me... [MP]

Go down 
AutorWiadomość
SiSi Díaz

SiSi Díaz


Greet Zachary from me... [MP] Untitlededf Posts : 72
Likes : 18
Age : 29
Location : Behind You

Greet Zachary from me... [MP] Empty
PisanieTemat: Greet Zachary from me... [MP]   Greet Zachary from me... [MP] EmptyPon Maj 04, 2020 9:37 pm

Greet Zachary from me... [MP] Ezgif-5-7890f9609577

'Greet Zachary from me...'
GrandSacrifice
REBELLIONversusREVOLT
       
      
Znajdujemy się w mieszkaniu SiSi Díaz, a konkretnie w jej sypialni. Cóż, rozpoznajemy ją jedynie po rozmieszczeniu mebli w pomieszczeniu, gdyż kolorami niczym nie przypomina jej dawnego pokoju. Niegdyś jasne pogodne kolory ścian zostały zastąpione przez puste ciemnoszare tapety z dziwnymi wzorami. Nawet meble nie przypominają tych, jakie zwykliśmy widywać. Największą uwagę jednak przykuwa łóżko z ogromnym baldachimem czy tam zasłoną spuszczoną nad nim z sufitu. Przez kolor materiału i ciemność panującą w sypialni nie dostrzegamy czy ktoś jest na łóżku. W tle gra delikatna muzyka, która wywołuje u widza nostalgię, a nawet strach. Po chwili kamera skupia uwagę na otwartym oknie zaraz obok łóżka. Światło księżyca rzuca blask na jedną stronę łóżka, a wiatr delikatnie kołysze baldachimem odsłaniając nam widok na łóże, w którym leży SiSi. Jest przykryta śnieżnobiałą kołdrą aż pod samą szyję. Jej siwe włosy spoczywają poza okryciem podobnie jak ręce, które ma ułożone na brzuchu. Wygląda jakby leżała w trumnie. Nagle stojący na szafce nocnej budzik wydaje z siebie jeden długi, a nawet irytujący dźwięk kierując na siebie obiektyw kamery. Wybija godzina 23:30, Díaz gwałtownie otwiera oczy i zerka na zegar, który sam się wyłącza. Jej zegar biologiczny ostatnimi czasy został wywrócony do góry nogami i teraz o takich porach rozpoczyna się jej "dzień". Kobieta powoli odsuwa kołdrę i spuszcza bose stopy na podłogę. W tym momencie położenie kamery zmienia się, gdyż SiSi jest naga. Silent Sister odchodzi od łóżka i kieruje się w stronę szafy. Obraz rozmazuje się, więc nie widzimy jej dokładnie. Zawodniczka wyjmuje z szafy koszulę nocną i zarzuca na siebie przez głowę. Gdy już jest ubrana i wyjmuje swoje włosy spod koszuli, obiektyw znów pojawia się obok niej. Unknown Soul grzebie w garderobie przekładając sterty ubrań w mizernych kolorach, które zastąpiły kolorową odzież w fikuśnych wzorach, które jeszcze do niedawna miała w zwyczaju nosić. W końcu bierze kilka ciuchów i wychodzi z pokoju. Díaz pochłonięta swoimi myślami idzie korytarzem kierując się w stronę łazienki. Nagle jednak zatrzymuje się przy łuku drzwiowym za którym znajduje się malutkie przejście do schodów prowadzących na strych. SiSi spogląda w tym kierunku i nasłuchuje dziwnych dźwięków, jakby szeptów, które z czasem zaczynają układać się w słowa.
      
"Baby, can't you see? I'm calling
A girl like you should wear a warning
It's dangerous, I'm falling..."
       
Silent Sister przechodzi przez łuk i staje w można powiedzieć małym pomieszczeniu metr na metr. Kładzie ubrania na parapecie okienka i zerkając na długie schody powoli zaczyna po nich wchodzić.
     
"There's no escape, I can't wait
I need a hit, baby, give me it
You're dangerous
I'm loving it..."
     
Głosy nasilają się z każdym krokiem. W końcu SiSi jest już na samej górze i chwyta za klamkę. Drzwi powoli otwierają się z donośnym skrzypnięciem. Jesteśmy na słynnym strychu, gdzie zawodniczka kiedyś nagrała wiele swoich video prom. Podobnie jak w sypialni, pomieszczenie oświetla jedynie blask księżyca padający przez ogromne okno. Díaz podchodzi do pojedynczej żarówki na sznurku chcąc ją zapalić, lecz ta najwidoczniej już się przepaliła. Jej domek dla lalek stoi zakurzony po tym jak zamknęła go pół roku temu. Widać, że dawno nie odwiedzała tego miejsca.
     
"Too high, can't come down
It's in the air
And it's all around
Do you feel me now?"
      
Cichutki głos znowu rozbrzmiewa w otoczeniu. Nieco zakłopotana kobieta spogląda przez ramię i zauważa jej ukochaną lalkę, która towarzyszyła jej przez spory czas zarówno życia, jak i kariery. Lilith, bo tak ją nazwała, swoim imieniem, siedzi na podłodze na środku pokoju. Wydaje się jakby tajemniczy głos wydobywał się z niej. SiSi pochyla się i podnosi nieco zakurzoną zabawkę i przygląda się jej. Dziwne jest to, że ostatnim razem, gdy tu była, zamknęła ją razem z domkiem. Podobizna Diaz nadal ma różowe włosy i fikuśne kolorowe ubranko. Nie przypomina już swojej właścicielki, która trzymając ją w ręce podchodzi do okna opierając się o betonowy parapet.
      
- Zostałam oczyszczona. Po tak długim oczekiwaniu, w końcu zostałam oczyszczona. Nie zdałam sobie sprawę jak bardzo byłam zagubiona, dopóki Jenna nie pomogła mi znaleźć domu we własnej skórze. Dzięki potężnej mocy patrzenia w przyszłość. Bo tylko ona się liczy. Przyszłość. Ma nieograniczoną siłę, bo możemy ją kreować według własnych przekonań. Niestety często jest osłabiana przez przeszłość. Bolesną i niechlubną przeszłość, do której należysz ty. - unosi lalkę na wysokość twarzy. - Pora bym raz na zawsze postawiła jasne granice. Ty mi w tym przeszkadzasz.
      
Miss Intolerable kładzie swój pierwowzór na parapecie i sięga po taśmę, która znajdowała się obok. Odrywa kawałek i posiadając lalkę na oknie, zakleja jej usta.
       
- Wiele osiągnęłyśmy razem. Ale to już koniec. Teraz patrz co osiągnę sama. I nie wchodź mi więcej w drogę. Shhhhhh... - kobieta przykłada palec do ust i delikatnie się uśmiecha.
        
Po tym odchodzi zostawiając lalkę na parapecie opartą o okno. Kamera robi zbliżenie na jej twarz, aż po chwili przenosimy się do łazienki. Mimo że nie pali się tam lampa, czy żadna świeczka, pomieszczenie jest stosunkowo dobrze widoczne, przez mocne światło księżyca wpadające przez okno bez zasłon. Kawałek dalej, po lewej stronie, stoi wanna z dziwną mętną wodą. Nagle perspektywa kamery zmienia się do podłoża. Widzimy stopy SiSi kroczące po zimnych kafelkach. Staje przed wanną, zrzuca z siebie koszulę nocną i wchodzi do niej. W międzyczasie słyszymy odgłos zegara dochodzący z salu, który sygnalizuje, że wybiła północ. Położenie kamery znów się zmienia i widzimy kobietę siedzącą w owej wannie. Kolorystyka wody i jej poziom ledwo zakrywa jej intymne części ciała. Miss Intolerable prostuje nogę i jeździ po niej ręką polewając wodą co chwila.
       
- Grand... Sacrifice... Grand... Sacrifice... - mówi ściszonym głosem bawiąc się wodą. - Jak dobrze być z powrotem... - "przytula" się kładąc skrzyżowane dłonie na barkach. - Byliście świadkami. Wszyscy byliście świadkami, że próbowałam zejść na dobrą drogę. I co za to dostałam? Obelgi, bluzgi, upokorzenia... - zaciska pięść i "uderza" w wodę. - Dlatego REVOLT jest już dla mnie skończone i osobiście bardzo chętnie wybiję każdą z was, marne stworzenia. Wracam do swojej dawnej mody... Ja, Jenna, Tarja... - uśmiecha się pod nosem robiąc przerwę. - Maddy oraz Elisabeth.. Brzmi prawie jak drużyna idealna. Zdecydowanie mocniejsza niż wasza, drogie... Laleczki. Valentina... Przeurocza i przekochana osóbka, która swoim pozytywizmem zaraża wszystkich dookoła! Dziewczyno... Opamiętaj się zanim masz jeszcze szansę. Ile już krzywd zostało Ci wyrządzonych na tym cholernym brandzie? Kiedy zrozumiesz, że to do niczego nie prowadzi? Te żmije będą wykorzystywały twoją dobroć, by na koniec Cię zranić. I tak w kółko, lecz z każdym kolejnym razem, będzie boleć jeszcze bardziej. A skoro mowa o dobroci... Yuki! Kolejna obrzydliwa chińczyczka, która zawitała w naszych progach! Szkoda tylko, że trzymasz się dłużej niż ta pierwsza. Myślałam, że porażka z tą grubą Cię złamie, ale jednak. Jesteś tu nadal. Nie wróżę Ci dobrej przyszłości w tym pojedynku. Skoro twoje śmieszne duszki nie pomogły Ci w tak ważnej walce, nie pomogą Ci też teraz. Tym bardziej, że stanie przed Tobą piątka jednych z najbardziej doświadczonych zawodniczek. Tamta mi umknęła, ale Ciebie z przyjemnością wyślę z powrotem do twojej szczęśliwej krainy ryżu. - SiSi uśmiecha się i znów bawi wodą w rękach nucąc coś pod nosem. - Grand Sacrifice będzie gwoździem do twojej trumny. Grób wykopałaś sobie już na Gates to Glory. Well... Naprawdę sporo dobrych duszyczek przyjęłaś pod swoje skrzydła, Audrey! Jesteś tak samo głupia i naiwna, jeśli myślisz, że masz z nami szansę. Żółtodziub w ciągu dwóch tygodni ląduje na pozycji kapitana... Niesamowite. Prezentujesz całkiem nieźle, domyślam się, że nie musiałaś się długo starać, by się znaleźć tu, gdzie jesteś. If you know what I mean. Nawet w połowie nie dorównujesz kapitanowi mojej drużyny. To na Ciebie spadnie cała odpowiedzialność i to ty oberwiesz najbardziej od swojej śmiesznej GM, gdy polegniecie. Bardzo mi z tego powodu... Wszystko jedno. Teraz przechodzimy do ciekawszej części tej "drużyny." Och, Abigail... Moja urocza Abigail.... Z erotycznej uwodzicielki do pani kruków... Progres, czy regres? Nie mi to oceniać. Z resztą, wątpię, że obchodziła by Cię moja opinia. Ale wiem czyją byś może nie pogardziła... - kamera na chwilę odsuwa się, a Díaz delikatnie wije się w wannie i kładzie na brzuchu po jej drugiej stronie, twarzą do otwartego okna. 
       
Greet Zachary from me... [MP] Xxxx
       
- Twoja ukochana siostrzyczka, Devi. Malutka, zagubiona Rose... Jestem bliżej niej, niż ty kiedykolwiek byłaś. I jest dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. Rozkosznie... Wbrew wszystkim pozorom, dobrze wiesz, że nie umywasz się do niej. To, że nie dałam rady jej, nie znaczy, że nie dam Tobie. Z resztą ona... Pociąga... Mnie bardziej niż... Ty... - The Intense Regret krzywi minę i wpatruje się w księżyc, na który ma doskonały widok z tego miejsca w wannie. - Może kiedyś nadejdzie ta magiczna chwila waszego spotkania i w końcu będziesz szczęśliwa. Potrzebujesz tego. Gonisz za nią jak szalona obalając za sobą wszystkie mosty po kolei. Porażka za porażką... Jak mam Cię brać na poważnie, skoro poległaś z kimś takim jak Gisele? Dwa razy... Ogarnij się i stań prawdziwym wyzwaniem w tej dywizji, bo jak na razie tylko straszysz. Sądzisz, że nie wiem, czym jest prawdziwy ból? JA NIE WIEM? - kobieta zaciska dłoń w pięść drapiąc paznokciami ściankę wanny. - Kochana... Jak masz mnie zrozumieć, gdy nigdy nie poczułaś tego co ja? Wiesz jak to jest oczekiwać potomka, nowej cząstki siebie... A potem musieć patrzeć jak zostaje zakopane sześć stóp pod ziemią? Ten drugi widok akurat znasz doskonale. Wiem, że męczy Cię każdej nocy, ale to nie to samo. Siostrzana miłość nie ma prawa równać się matczynej. Starasz się zachować pozory tej dobrej, ale jakże pokrzywdzonej siostry... Shit happens! Trzeba mieć grubą skórę, bo dobroć to słabość, za którą przychodzi nam drogo płacić. - Silent Sister wychyla się i wyjmuje spod wanny zdjęcie ostatniej osoby z drużyny niebieskich. - Kelly Smith... Jak miło, że również postanowiłaś dołączyć do tego cyrku, który nazywacie drużyną. Obecnie moim największym marzeniem jest spotkać Cię po raz kolejny w ringu. Tak długo czekałam, by spotkać Cię ponownie... I moje krwawe modły zostały wysłuchane. To, co działo się wcześniej nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Zostało przeze mnie zapomniane. Wiedz jedynie, że Ci wybaczyłam. Wybaczyłam Ci wszystkie krzywdy, bóle i żale, na które nieświadomie mnie skazałaś w ciągu ostatnich kilku lat. Ale kara Cię nie ominie. Sroga kara. Okrutna sprawiedliwość musi zostać wymierzona. Wam wszystkim dostanie się tak samo, ale moim największym poświęceniem na Grand Sacrifice będziesz właśnie ty, Kelly... Stosunkowo niewiele czasu minęło od naszego ostatniego spotkania, ale zmiany jakie zaszły w moim umyśle są... - SiSi wlepia wzrok w fotografię Kelly, aż powiększają się jej źrenice. - ...Ogromne. Myślałaś, że mnie złamałaś... I to prawda. Ale Jenna pomogła mi się odnaleźć, funkcjonować w tym dziwnym stanie. Ona... Ona nie pozwoli Ci mnie więcej skrzywdzić. Ani ja. Nigdy więcej...
       
Díaz przygląda się zdjęciu przez chwilę, aż nagle ciska nim przed siebie. Ramka uderza o kant okna i wypada poza niego. Po tym The Seductress wraca do poprzedniej pozycji opierając się plecami o ściankę wanny. Znów bawi się wodą i wodzi nogą po owalnym kształcie wanienki.
      
- Podziwiam fakt, że jesteście takie waleczne, mimo iż znajdujecie się na straconej pozycji... Jak wspominałam, w miejscu, które nazywacie "domem" nie spotkało mnie nic dobrego. I was już też nie spotka. Nie po Grand Sacrifice. Spójrzcie na nas, a spójrzcie na siebie. Audrey Foster? Valentina? Yuki Takanashi? Who the hell are they? Pozostała dwójka też nie jest dla nas żadnym wyzwaniem. Elisabeth, jedna z najbardziej kontrowersyjnych i na swój sposóskutecznych osób w tym biznesie. Maddy... Widzieliście jak urządziła Tanyę Amell? She's nowhere to be found. Jenna... Niszczycielka, dominacja w czystej postaci. Wiele jej zawdzięczam i nie zamierzam jej zawieść. No i wisienka na torcie... Tarja Valentine... Mimo naszych różnic, po tylu latach znów połączymy siły w tym jakże wyjątkowym starciu. Któraś z was zna The Psychouse? Nie? W sumie nie dziwię się. Gdy my terroryzowałyśmy i trzymałyśmy cały świat wrestlingu w szachu, wy nawet nie wiedziałyście, czym jest ten sport. Same we dwie dałybyśmy radę wam wszystkim. A przy wsparciu naszych koleżanek, zwycięstwo mamy w kieszeni. Grand Sacrifice to bardzo trudny okres. Każdy skupia się na tym, by wyjść jak najlepiej, by przynieść chwałę swojemu brandowi... Ale czy to tak naprawdę ma tak wielkie znaczenie w życiu? Dla mnie największe znaczenie ma...
       
SiSi pochyla głowę do tyłu, całkowicie mocząc włosy. Jej twarz do połowy znajduje się pod taflą wody, a my jedynie słyszymy głuchą ciszę i tykający zegar w salonie. Po dłuższej chwili kobieta znów siada w wannie.
      
- Wasze zaczepki nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Smith zapewne znów uczepi się Zachary'ego, mojego zmarłego syna... - Inner Insanity kręci głową i szaleńczo wodzi wzrokiem po pomieszczeniu, w którym stopniowo zaczyna się ciemnić. - Jego już nie ma z nami... Przeminął niczym tamten okres mojego życia, niczym tamta ja... Sekret został wyjawiony, lecz nie dotyczy już Lilith. Lilith już nie istnieje. Utonęła w morzu rozpaczy i żalu... Żalu, który przemieniłam w swoją siłę. Siłę, której nic nie ma prawa się równać. Nie jest w stanie. Wy nie jesteście w stanie. Przeleję na was wszystkie żale Lilith. Najgłębsze żale. One zaprowadzą was wprost do zguby. 
Pozdrówcie ode mnie Zachary'ego.
      
The Intense Regret nienaturalnie uśmiecha się i zaczyna nucić dziwną melodię. W łazience panuje już mrok. Księżyc został zasłonięty przez ciężkie, czarne chmury. Przez głuchą ciszę zaczynają się przebijać odgłosy deszczu. Mamy widok na okno. Niebo kilkukrotnie rozbłyskuje i grzmi sygnalizując nam, iż rozpoczyna się burza.
        
Greet Zachary from me... [MP] Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u
Powrót do góry Go down
 
Greet Zachary from me... [MP]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
RPW | JOIN THE REBELLION :: REBELLION WRESTLING CENTER :: PROMO SECTION-
Skocz do: