RPW | JOIN THE REBELLION
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 
IndeksIndeks  Oficjalna Strona RPW  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Horsewoman reborn [MP]

Go down 
AutorWiadomość
Rachel

Rachel


Posts : 49
Likes : 17

Horsewoman reborn [MP] Empty
PisanieTemat: Horsewoman reborn [MP]   Horsewoman reborn [MP] EmptySro Sie 05, 2020 12:00 am

~Rachel vs Lolita~
"But every decision for something is a decision against something else"
 
Horsewoman reborn [MP] ZwY2tdLJcn7Lyt8Cp6CX6UFEIJOC__RsEuKgpMJIEaoNdnSE87eWNXFgh0DzWFDvDPzkLp3mGBLbBSxo2CvIS4sLsVy8TMAIxuVTC8_-hewMcPC-YT8rHxyNPAHorsewoman reborn [MP] Do_pro10Horsewoman reborn [MP] Purepng.com-hand-torchhand-torchfireflamewoodropelightinglightweaponwarmthmedievalold-12715256231447x6lw

REBORNREBORNREBORNREBORNREBORNREBORNREBORNREBORNREBORNREBORNREBORN


MUSICGOODBYEMUSIC



               - Jednego dnia jesteś po prostu bachorem biegającym po ogródku, którego największym problemem jest, że go mama z fajką przyłapie, tudzież, że zobaczy, jak się napierdala z drzewem. Potem nagle budzisz się i uświadamiasz sobie, że nie takiego życia chcesz, że jesteś zwyczajnie smutna. Dlatego… - Chwila ciszy, w tle słychać świerszcze. Nic dziwnego kobieta siedzi sobie na polu, na dość zapyziałej ławeczce. Wygląda, że wyszła na wieczorny spacer, a może siedzi od kilku godzin zastanawiając się na tym całym burdelem. Ławka przecież nie musi być przypadkowa, a aura wspomnień może być silniejsza niż kiedykolwiek, ale to tylko domysły – Dlatego… JEŚLI jesteś na tyle silna to robisz coś, cokolwiek, żeby wyrwać się z tej dziury w swoim życiu. Tylko, że podejmowanie takich decyzji obdziera z dziecięcej niewinności. – Kobieta zaciągnęła się szlugiem, którego trzymała w ręce. Iskierki w różnych odcieniach czerwieni poleciały niesione wiatrem. Wyraźnie im się przyjrzała, ciężko powiedzieć co plątało jej się w głowie w tym momencie, ale bez dwóch zdań były to intensywne myśli – Czasami trzeba spojrzeć prawdzie w oczy… Uciekłam w poszukiwaniu siebie, a pogubiłam się bardziej niż kiedykolwiek. Nie spotkałam osoby, która by mnie ocaliła, kiedy tego potrzebowałam, a zamiast tego dostałam preview szczęśliwego życia, kiedy wszystko było już zbyt popierzone, żeby się ułożyć. O to jak wygląda mój cholerny, hollywoodzki Happy end… Jestem wyniszczona, niestabilna psychicznie, spierdolona i pogubiona, ale wciąż żyję i wylądowałam w miejscu, które nie jest takie złe. Prawda Lolociu? – Na ławce było wyryte serduszko z napisem „L+M”, ten amatorski grawer wyglądał na wiekowy, a może lepiej powiedzieć doświadczony. Za tym głupim symbolem szczeniackiej miłości zapewne kryła się historia czegoś niezwykłego. Tak jest przecież zawsze, ignorujemy ludzkie życia, mimo że mamy je tuż pod nosem, to zdecydowanie ludzka „rzecz” 
 
                - W końcu skończyłam na twoim brandzie, choć teraz nie jestem już taka pewna czy twoim. W ostatnich tygodniach Revolt przypomina raczej brand Abigail. Jak to jest, że kobieta, która nie była wstanie zdobyć mistrzostwa openweight rucha cię w dupsko co galę? Spodobało ci się? – Pas Rachel leżał sobie bezwładnie obok kobiety odbijając światło z lampy, która była w oddali oraz z okien pobliskiego bloku. Obecność tego ciężkiego metalu wyraźnie powodowała, że kobieta miała jeszcze większą lekkość wypowiedzi niż zwykle – Może to pora, aby ustalić który pas jest THE championship i która kobieta powinna być twarzą brandu kochana. – Choć ciężko było dostrzec to w tym świetle, to lewe oko Rachel było przyczerwienione, a jej twarz mocno zmęczone. Wyglądała jak by ktoś przerwał jej superważną poranna kawę i do tego wkurwiające letnie uczulenie dało o sobie znać bardziej niespodziewanie niż zwykle.
 
                - Bycie częścią tego biznesu jest pojebane. Starasz się, wyrywasz sobie włosy z głowy, żeby dodać kolejne proma. Wiecie wielkie plany filmowe, to całe sranie. A co dostajesz na koniec? – Na zmęczonej twarzy fioletowookiej wymalowało się coś co można by określić „jokerowym uśmiechem” – Nic kurwa nie dostajesz od cała puenta. Puenta sytuacji tak żałosnej, że aż śmiesznej samej w sobie. Przegrałam z Fallenką, przegrałam z Gazelą i Abby, tak przejebałam na dwóch ostatnich FPV, więc możesz zadać pytanie „Jakim cudem ty masz być THE champion? JAKIM CUDEM?” – grymas zniszczył i tak nie najpiękniejszy uśmiech i spowodował, że twarz Rachel dopełniła ten niepokojący klimat miejsca, w którym się znajduję
 
                - Bo jestem zmęczona, bo jestem już tym kurwa zmęczona. Zmęczona byciem profesjonalną, zmęczona udawaniem kogoś kto w ogóle mnie nie przypomina. Tak to się zaczęło, wiesz o tym Lolota? Jasne, że wiesz, znasz mnie lepiej niż byś chciała. Wszystko się zaczęło, bo miałam być produktem gotowym do małżeństwa. A zostałam produktem gotowym do zabijania. Znów jestem zmęczona jak wtedy, CHOLERNIE ZMĘCZONA. Nie chcę wracać do tej osoby, która robiła straszne rzeczy, do tej Rachel bez skrupułów… do tej HORSEWOMAN OF WAR, ale nie potrafię jej dłużej tłumić w stu procentach. Zwłaszcza, że to ona była THE champion. To ona wstawała codziennie w zapyziałym pokoju motelowym, to ona była ruchana przez wszystkich również dosłownie, ale mimo wszystko to ona się budziła i szła walczyć dalej. To ona dzierżyła kastet w ręce, kiedy miażdżyła czaszkę klientowi, który posunął się za daleko. To ona wyrywała zęby i łamała kończyny, to ona BYŁA GOTOWA ABY POŁOŻYĆ KAŻDEGO U SWYCH STÓP ZA WSZELKĄ CENĘ - Cały świat był zatopiony w marazmie, jakby przysłuchiwał się opowieści kobiety. Opowieści, którą przecież właśnie ten „świat” napisał. To się nazywa wyższy poziom ironii
 
                - To co Lolita? Jesteś gotowa, aby raz na zawsze ustalić kto jest THE champion? Kto jest THE woman? Przez lata byłam żywym dowodem na to, że kobieta jest wstanie poradzić sobie tak dobrze, jak nie lepiej niż mężczyzna. Ty jednak tylko biegasz dookoła i zamiast udowadniać cokolwiek wrzeszczysz jak pojebana. „PATRZCIE, TO JA JESTEM IKONĄ FeMIniZMu!”. To nie jest kolejny wiec Grety Thunberg, a my nie jesteśmy aktywistkami, bo gdybyśmy były to bym wstała i powiedziała „Co wy na to, żeby może po prostu… NO KURWA NIE WIEM PRZESTAĆ ROZPIERDALAĆ PLANETĘ, ZACZĄĆ RUSZAĆ SWOJE GRUBE DUSPKA, ZACZĄĆ WYRAŻAĆ SZACUNEK DO KOBIET, GEJÓW I KURWA LUDZI?!”, ale nie jesteśmy aktywistkami, więc jedyne co mam do powiedzenia to „Przywiązując mężczyzn do obróż udowadniasz, że jesteś taką samą jebaną seksistką jak każdy facet, z którym walczysz”. – Światła z okien w bloku mrugały radośnie za kobietą. Ten był na zewnątrz pstrokaty, wymalowany głupimi rysunkami, ale poszarzony przez ciemność, tymczasem w środku tętniący życiem mimo późnej godziny.
 
                - Życie jest płytkie z założenia, głównie dlatego, że nikogo nie obchodzi co naprawdę masz do powiedzenia. Chcemy akcji! Zabawy! Lubimy jak ktoś kogoś zdradzi, bo jest o czym pogadać. Lubimy jak ktoś głośno wrzeszczy, bo jest się z kogo pośmiać. Nie ważne co krzyczy. Lubimy jak ktoś kogoś zamorduję, choć nie powiemy tego głośno. Bo jest temat do rozmów przy rodzinnym obiadku. Wiadomości w telewizji to kosz najgorszych odpadków, bo nie mówi się o dobrych rzeczach tak długo jak to się nie opłaca. Dlatego jesteśmy w tym gównianym miejscu, w którym jesteśmy jako społeczeństwo. Będziesz nikim tak długo jak nie pokażesz sutka albo nie wprowadzisz mężczyzn na smyczach. Będziesz nikim tak długo jak nie oskarżysz znanej osoby o seks z niepełnoletnią. Będziesz nikim tak długo jak nie sprzedaż się za grosze kolorowym gazetkom. Chciała bym znów być nikim, ale nie jestem. Dlatego postaram się być lepszym kimś…
 
                - Znowu pierdolisz smutasy do kamery? – Teraz miała trochę mniej „Jokerowy” uśmiech na twarzy. Nie było słychać kroków przez jej głośny ton, ale sam głos wybrzmiał bardzo dobrze. Chłopak ubrany był w niebiesko-żółtą kurtkę Adidasa wyciągniętą jak by z lat dziewięćdziesiątych, może to jego miłość do serialu Stranger Things wzbudziła tą creppy erekcję do old shoolowych ciuchów, a może był jakiś inny powód, ale jasne było, że bardzo mu to pasuje.
 
                - Lucas, ty kurwo, spóźniony jesteś! Musiałam improwizować
 
                - Lepszy ktoś, co?
– Luci podszedł z boku i przysiadł się do niej na ławeczce. Popatrzył prosto w obiektyw, ciężko powiedzieć, dlaczego, ale to było intensywne spojrzenie.
 
                - Wiem, głębokie. Powinnam wyjechać z żartem o gównie, żeby rozluźnić atmosferę?
 
                - Gówniany pomysł.
 

Popatrzyła na niego spojrzeniem karcącej matki, ale szybko oboje zarechotali z całej sytuacji. Wyglądali jak dwa dzieciaki siedzące pod…
 
                - Czuję się z powrotem jak w podstawówce, kiedy siedziałem pod blokiem. Żarty o kupie, ważne tematy…
 
                - No, czy George przelizał się z Elisą z piątej B? Czy Josh nie zapomniał majtek na WF.
 
                - Czy Rachi nie spierdoliła z domu.
 
                - TY chuju!
– Dostał kuksańca w bok, ale to nie przeszkadzało mu obśmiać całą sytuację ruszając się na ławce jak potłuczony. W końcu jednak uspokoił się i upewnił, że na twarzy Rachel również pojawił się zgryźliwy uśmieszek. Oczywiście, że się pojawił
 
                - Dobra to idziemy? – Powiedział w końcu po czym po przytaknięciu głową przez kobietę rzucił się do kamery i podniósł ją… najpewniej z jakiegoś statywu. Dzięki temu naszym oczom ukazało się jakże profesjonalne ujęcie z dołu, charakterystyczny dźwięk trzasku, a po chwili tupanie stóp i podskakujący zamazany obraz. Zdecydowanie chujowy materiał na vloga. Dopiero po chwili mężczyzna postanowił właściwie podnieść kamerę na wysokość swojej głowy i uchwycić w kadrze siebie i kobietę, głupkowato się przy tym szczerząc.
 
                - Nakuriwałem z Connorem horrory dzisiaj i Bitch, mój chłopak to najbardziej pizdowaty mężczyzna na świecie.
 
                - No czyli idealnie do siebie pasujecie…
- Spuentowała szybko – Mam rozumieć, że ty byłeś ten odważny?
 
                - No kurwa, jak nie jak tak?
 
                - To dopiero plot twist
 
                - WIEM!
– Ostanimi czasy cieszył się jak głupi, łatwo poznać szczęśliwego człowieka – Anyway, przejechaliśmy się po całej playliście Netflixa, nawet coś polskiego było
 
                - W nocy dziś nie zasnął nikt? Yeah, coś słyszałam
 
                - Nie było złe, choć prawdziwym horrorem był ostatni seans 365 dni

 
Kobieta zrobiła mocno skwaszoną minę
 
                - Weź mi kurwa nie psuj humoru, taki ładny wieczór mamy
 
                - Właściwie to chyba już czas, żeby popsuć sobie wieczór. Lolita…
 
                - Yeah, po to tu w końcu jesteśmy. Look at this shit! Zostaliśmy dla ciebie jebanymi vlogerami!
 
                - Siemaneczko ziomeczki tutaj Lucki, a dzisiaj będziemy gadać o FPV Redemption
 
                -Błagam stop, bo mnie z cringe’u skręca!
– Rachel popatrzyła na przyjaciela błagającym wzrokiem, ten uśmiechnął się zgryźliwe – Wróćmy do Loloty… Dobra pani Big Ego, miałam już do czynienia z takimi jak ty, osobami mającymi więcej pewności siebie niż faktycznych umiejętności.
 
                - Gisele
– Powiedział szybko chłopak, po czym udał, że oczyszcza sobie krtań
 
                - Z panienkami, które muszą przykrywać swoje braki drogimi ciuszkami, upokarzaniem innych. Ja naprawdę łapię, że gdzieś tam w środku jesteś zagubiona
 
                - Co najmniej jak 90% osób starających się nadążyć za historią Abby
 
                - Yeah
– Rachel jak by głębiej się nad tym zastanowiła – myślę, że już ona sama się w tym zgubiła. Wraaacając bardzo żałuję, że nie będę miała przyjemności z odebrania ci pasa.
 
                - A to by było przyjemne niczym seks analny!
– Kobieta wręcz zdębiała i zerknęła przez bark na swojego przyjaciela
 
                - Too far man! TOOO FAR!
 
                - Sorry, w trans wpadłem
 
                - Dobra…
- Rachel widocznie musiała wrócić do siebie – Ale zamiast ci odebrać pas mam zamiar uczynić go nieważnym
 
                - Niczym…
 
                - Dobrze przemyślałeś co chcesz powiedzieć?
 
                - Właściwie… właściwie to nie.
 
                - To lepiej zostaw to mnie. Mam zamiar uczynić CIEBIE nieważną i stanąć na czele dywizji. Nie udało mi się udowodnić mojej wartości podczas Grand Sacrifice, ale kolejna okazja nadarzyła się szybciej niż myślałam.
 
                - Wygrana niczym w kasynie, co? 
 
                - Już raz chciałam uczynić Revolt swoim domem, wygląda, że tym razem będę musiała wziąć ten brand szturmem, a zacznę od obalenia jego królowej. Na szczęście, nie będzie to trudne, tłum już dawno jest po właściwej stronie.
 
                - Rach ma namyśli, że wkurwiasz wszystkich fanów Lolota
 
                - Wyniosę ten nowiutki pas Openweight ponad twoje mistrzostwo świata i to dosłownie, podczas swojej celebracji po walce. A skoro ty nie masz problemu z przedmiotowym traktowaniem, to ja pójdę o krok dalej. Jedyne co cię definiuję to twój pas. Co się stanie jak najpierw udowodnię, że jest gówno warty, a chwilę później stracisz go na rzecz baby od kruków?
 
                - Czy będziesz jeszcze cokolwiek znaczyć? Czy zostaniesz już tylko smutną bitchą bez celu?
 
                - Czy wtedy ten twój śliczny wygląd i zera na koncie wciąż będą wstanie łechtać twoje ego? Lolita…, czy jak zniszczymy twój dotychczasowy świat, będziesz wstanie się podnieść? W końcu wszyscy od dawna robią ci dobrze dając kolejne nagrody, kolejne wygrane. Co jak to się skończy?
 
                - Wydaje mi się, ale to lekka sugestia, że niedługo ktoś obróci twój światopogląd o 180 stopni i da lekcję, po której wrócisz silniejsza Loloto…
 
                - Albo nie wrócisz wcale.
 
                - Bardziej prawdopodobna opcja.

 
Oboje popatrzyli się na siebie, ciężko powiedzieć, czy to był jakiś ukryty sygnał. Porozumiewawcze spojrzenie, czy po prostu chwila oddechu, ale widocznie cieszyło ich to spotkanie wzroków. W końcu Rachel kontynuowała
 
                - Wiesz co Lolita, jest mi cię właściwie żal kochana. Nie masz nikogo, odrzucasz od siebie mężczyzn swoją obrzydliwą obsesją
 
                - Kobiety żałosnym zachowaniem
 
                - Ogólnie rzecz biorąc ludzi. Idziesz na wojnę z mną sama. A samemu nie da się wygrać wojny. Ja mam osoby do których mogę wrócić, ty nie masz nikogo.
 
                - Chyba pojebały ci się priorytety
 
                - Ten pas… chociaż piękny! Nie wypełni twojej pustki, nie spowoduję, że twoja matka pokocha cię bardziej.
 
                - Że ludzie nabiorą do ciebie więcej szacunku
 
                - Że ten chłopak, który cię odrzucił zacznie żałować
 
                - Z resztą, gdyby to tak działało… nie przestała byś się zachowywać jak niewyruchana kurwa dawno temu, kiedy go zdobyłaś?

 
Po tych słowach nastąpiła cisza, obydwoje zwolnili lekko i wygląda, że zaczęli zbliżać się do miejsca, w którym mają zamiar zatrzymać się dłużej. Minęło już trochę czasu, odkąd na leśnej dróżce było widać jakąś lampę, po chwili ostatnie drzewa również zaczęły znikać z kadru. Za to skóra naszych bohaterów przybierała coraz bardziej czerwono-żółty odcień jak by ktoś jebnął się w balansie bieli, ale ewidentnie to nie były problemy techniczne. Ci najwidoczniej zbliżali się do mocnego źródła światła, zaraz wiedzieliśmy już, że chodzi o ognisko. Lucas zatrzymał się i przypiął kamerę do najpewniej przygotowanego statywu, ewentualnie ktoś porzucił statyw na środku łąki. W kadrze było bardzo dobrze widać obydwoje bohaterów i rzeczony ogień. Rachel przyjrzała mu się uważnie, na jej twarzy było skupienie połączone z pewnego rodzaju melancholią. Mimo braku uśmiechu wydawała się szczęśliwa. Lucas za to pokręcił się trochę wokół i dorzucił jeszcze pień do ogniska, tak, że to buchnęło iskrami. W pewnym momencie chłopak przeszedł przed kadrem poprawiając coś.
 
                - Zajebisty sposób, żeby zakończyć promo co? – Rzucił szybko do kamery, po czym znów okrążając ogień wrócił do Rach i szepnął jej coś na ucho po czym usiadł sobie wygodnie przybliżając spody rąk do ciepłego ognia.
 
                - Horsewoman of war to nie przydomek znikąd – Zaczęła powoli Rachel nie odrywając wzroku od ognia. W tle można było dostrzec domek znany już z jednego z wcześniejszych wystąpień fioletowookiej. – Była to kobieta, której pojawienie się miało zwiastować wojnę. Najczęściej przejeżdżała ona w nocy właśnie na koniu, a zauważenie jej utożsamiano z początkiem końca, z zgliszczami i martwymi ciałami. Dla niektórych była to tylko lokalna bajka, a po czasie łatwy sposób zwrócenia na siebie uwagi. Jednak…, jeżeli ktoś rzeczywiście ją spotkał nie mógł by tego pomylić z niczym innym. Za horsewoman podążał bowiem niesamowity chłód i niepokój wyczuwalny momentalnie. Nikt naprawdę nie wiedział, czy jest ona nadprzyrodzoną zjawą czerpiącą przyjemność z zsyłania na ludzi nieszczęścia, czy może przeklętą kobietą wiecznie uciekającą na swoim koniu przed goniącą ją wojną. Po pewnym czasie nikogo to już nawet nie obchodziło. Stała się ona po prostu symbolem wszystkiego co najgorsze, a za jej głowę opiewała nagroda większa niż za głowy królów. Tylko, że… nikomu nigdy nie udało się tej głowy zdobyć. – Rachel znów wpadła w melancholijny stan, jej przyczerwienione oko wyglądało iście piekielnie w tym świetle. Obok niej w siadzie skrzyżnym Luci dłubał patykiem w ogniu powodując co chwilę efektowny „wybuch” iskierek. Wyglądał teraz jak dziecko, które pierwszy raz ma do czynienia z ogniem – A szkoda… szkoda, że nikt nigdy nie zdołał zdobyć jej głowy. Bo były czasy, że wolała by zostać bez niej. Jest już jednak za późno. Moje pojawienie się na Rebellion przywoła piekielną wojnę. Taką samą jaką przywoływałam w barach, przytułkach czy własnym domu przez lata. Tym razem jednak to nie królowa będzie chciała mojej głowy, to ja będę chciała jej głowę. Nie prosiłam się o taki los Lolita, nie tego chciałam, nie takiego życia, ale trzeba brać co się ma i wyciskać z tego najwięcej co można…, a ja WRESZCIE jestem na dobrej drodze. Pora osiedlić się na stałe… na tronie. PORA ZACZĄĆ WOJNĘ! – Wykrzyczała ona ostatnie słowo z determinacją w głosie, ogień wydawał się jej zawtórować ponownie wypluwając pełno iskier, a może to było tylko kolejne uderzenie patykiem przez Lucasa? Ciężko powiedzieć, ale ten szeptał teraz pod nosem „pora zacząć wojnę” kontynuując swoją wcześniejszą zabawę. Wydawał się wręcz zakochany w szalejących językach ognia, które odbijały mu się w niebiesko-szarych oczach. – Redemption naszym polem bitwy, mistrzostwa naszymi broniami, a tron Revolt naszą nagrodą… To będzie rzeź!
 
W ułamku sekundy w oknach domku pojawiło się oślepiające światło, powodując, że ten jak by „zapłonął”. Ognisko w tym samym czasie buchnęło i zaczęło rosnąć w oczach, przez co Lucas musiał się natychmiast ewakuować z pobliża. Mężczyzna jednak wciąż nie odrywał wzroku od płomieni. Rachel za to odwróciła się w stronę domu przyglądając mu się uważnie. Światło w kadrze było mocniejsze z sekundy na sekundę, po kilku chwilach nie było już nic widać, jedynie biały ekran 

Stefani Stoudemire, Alexa Archer and Ricardo Montoya Stans the creativity!

Powrót do góry Go down
 
Horsewoman reborn [MP]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
RPW | JOIN THE REBELLION :: REBELLION WRESTLING CENTER :: PROMO SECTION-
Skocz do: