'QUEEN'S HOMECOMING'
SISI DÍAZ | MATCH PROMO: 001
RPW WORLD CHAMPIONSHIP QUALIFYING MATCH
versus ELISABETH QUEEN
Słychać charakterystyczny odgłos pojedynczych kropli deszczu spadających do wiadra. Po chwili z czerni wyłania się obraz ukazując nam przeróżne rośliny i krzewy oraz wysoki żywopłot otaczający mały kawałek ogródka, który można odnieść wrażenie znajduje się wokół opuszczonej szkoły. Świadczyć o tym mogą pokaźnych rozmiarów schody prowadzące do poniszczonego budynku. Nagle idylliczny klimat zostaje zakłócony przez odgłos kozaków uderzających o kamienną posadzkę. Obiektyw odwraca się w kierunku źródła hałasu i pokazuje nam kobietę schodzącą po schodach. Długie lśniące kozaki, lateksowe spodnie, krótki top w kolorze głębokiej czerni z dziurawymi rękawiczkami prawie do ramion i połyskujące w świetle księżyca platynowe włosy. To oczywiście SiSi Díaz, która powoli kroczy w kierunku ogrodu i zatrzymuje się przy jednym z krzewów.
It's soooo good to be back...
Delikatnie uśmiecha się wąchając pąk kwiatu.
Ileż czekałam na ten moment. Ileż czekałam by znowu poczuć ten klimat i stanąć w ringu. Po to właśnie żyję. A jeszcze bardziej podoba mi się to, że historia wydaje się zataczać koło...
SiSi zaczyna kroczyć przed siebie aż dochodzi do małej fontanny. Mimo później pory widzimy w niej kilka ptaków wierzgających w wodzie. Po chwili jeden z nich przysuwa na widok zdjęcie. Díaz dotyka fotografii i dogłębnie przygląda się jej z półuśmiechem.
RPW World Championship... Jakież to zabawne. Dokładnie 2 tygodnie i 4 lata wstecz byłam w posiadaniu tego maleństwa i przyszło mi go bronić z bardzo kontrowersyjną postacią. Postacią, z którą niedługo spotkam się ponownie, a stawka naszego starcia będzie równie wysoka. Zabawne jest również to, że uważałam ją wtedy za świeżaka. No bo jak? Sądziłam, że taka osobistość musi być nowa w tym biznesie. W przeciwnym wypadku wcześniej bym o niej usłyszała, prawda? A tu nic. Echo. Zastanawiam się... Jak to jest, Elisabeth? Jak to jest uważać się za najlepszą z najlepszych, a jednocześnie być biernym obserwatorem i mieć zerowy wpływ na historię kobiecego wrestlingu?
The Intense Regret podśmiechuje i spośród ptaków przysuwa do siebie kolejne zdjęcie, tym razem z wizerunkiem Elisabeth Queen.
Wiesz co łączy te dwa obrazki? Nic. Dosłownie nic. Elisabeth Queen i RPW World Championship nie mają i nie będą miały ze sobą nic wspólnego. Dlaczego? Bo na ich drodze stoję ja.
SiSi uśmiecha się i oddala zdjęcie pretendentki od zdjęcia mistrzostwa.
Oh, Elisabeth, Elisabeth... Ileż to się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. Zapewne pamiętasz mnie jako małą, przestraszoną dziewczynkę bawiącą się lalkami na swoim strychu. Niepewna siebie i swoich słów, bojąca się powiedzieć za dużo, by nie zranić uczuć swoich przeciwniczek. Teraz z perspektywy czasu widzę jak żałosne to było. Ale każdy popełnia błędy, prawda? Ty wiesz o tym najlepiej...
Díaz odchodzi od fontanny. Kroczy bez celu po ogrodzie nucąc coś pod nosem i delikatnie się kręcąc. W końcu zmierza w kierunku ławki otoczonej krzewem róży i siada.
Teraz już nic, co zrobi SiSi Díaz nie będzie przypadkowe i opisywane jako łut szczęścia. Teraz doskonale wiem, czego chcę i jak to osiągnąć. Przez większą ilość mojego czasu w RPW nie dostrzegałam prawdy. Nie dostrzegałam znaków, które wprost mówiły mi jaka jest moja rola i wartość w tym biznesie. Powoli jednak zaczęłam je zauważać, nauczyłam się je czytać i budować na nich moje nowe ja, które jest lepsze niż kiedykolwiek i już niedługo zaskoczy was wszystkich. Każdy chciałby osiągnąć ten poziom, co ja. Nawet ty, Queen. I w przeciwieństwie do innych, miałaś do tego doskonałe predyspozycje, które momentami wydawały się uderzać Cię prosto w twarz. Jednak ty zdecydowałaś zaparcie brnąć w swoje urojone i podkoloryzowane historie myśląc, że robisz coś kontrowersyjnego, coś przełomowego. Że obnażasz najbardziej niewygodne i szokujące sekrety swoich przeciwniczek. Prawda jest taka, że jedyne co tym osiągnęłaś to pogarda ze strony szatni i politowanie ze strony publiczności. Te 4 lata temu przed naszym pierwszym starciem traktowałam Cię jak prawdziwy threat. Teraz wychodzi na to, że byłaś i jesteś po prostu zwykłym kamieniem owiniętym w złoty papierek. Pamiętam jak wtedy przykleiłam twoją lalkową imitację do krzyża i teraz patrząc na to ponownie, dochodzę do wniosku, że to było doskonałe opisanie twojej przyszłości w RebellionProWrestling. Podczas gdy wszyscy dookoła szli naprzód, rozwijali się, jak i swoje umiejętności, ty cały czas stałaś w miejscu. Kłapałaś dziobem w kółko o jeednym a tym saamym. Zdaanie za zdaaniem, słoowo za słoowem, raaz za raazem wciąąż to saamo...
SiSi wolno ciągnie ostatnie słowa od niechcenia gestykulując rękami, aż nagle poważnieje i pochyla się do kamery.
Naprawdę? Nie nudzi Cię to, Elisabeth? Nawet przez chwilę nie pomyślałaś, że to całkowicie bezcelowe? Nie zastanowiłaś się, że tracisz na wiarygodności? Bo straciłaś i to bardzo wiele. Nikt już nie brał Cię na poważnie i nie weźmie i teraz jeśli dalej będziesz rzucać swoimi wyssanymi z palca insynuacjami. Stałaś się pośmiewiskiem i dosłownie zakopałaś swoją karierę i to na własne życzenie. Be serious. Czy ty w ogóle masz jakiekolwiek podejście do mnie? Ja w rok osiągnęłam więcej niż Ty w ciągu całej swojej kariery. Statystyki nie były dla Ciebie łaskawe, moja droga. I nie będą. Na Rebellion czeka Cię istne pobojowisko, z którego to ja wyjdę z twarzą zaczynając budować swoją drogę na szczyt. Ponownie. Ty zaś wrócisz do swojej bańki irracjonalnych historii, w których jesteś biedną królową, której cały czas są rzucane kłody pod nogi przez podłe "osoby z góry". Kogo ty chcesz oszukać, Elisabeth? Siebie? Ludzi dookoła? Tak ciężko Ci przyznać, że po prostu nie jesteś... Wystarczająco dobra? Już sama się gubisz w tym, co chcesz przekazać, kochana. Takie są fakty. Czy je przyswoisz czy też nie, mało mnie to obchodzi. Obchodzi mnie tylko realizowanie mojego celu. Celu, który wykracza ponad rozumowanie osobników twojego pokroju. Przekroczyłaś wiele granic, w tym także moich. I teraz czas byś zarówno ty jak i każda inna kobieta z szatni zaczęła żałować. Bardzo, bardzo żałować. Zastanawiam się ile razy w twojej wypowiedzi padnie imię Scarlett czy Fallen Angel. Cóż, żadnej z nich już z nami nie ma, a ja nie mam absolutnie żadnego problemu z przejęciem po nich pałeczki w przebijaniu twojego nadymanego ego i sprowadzaniu Cię na ziemię. A gwarantuję Ci, że upadek będzie bardzo bolesny, "królowo".
Ten piątek trzynastego faktycznie będzie pechowy. Lecz nie dla mnie, a dla Ciebie.
SiSi po prostu wstaje i odchodzi, a kamera pokazuje nam ptaki w fontannie agresywnie rozrywające zdjęcie Elisabeth na strzępki.